51. GRAŻYNA ZARZECKA - WODZISŁAW ŚLĄSKI - malarstwo - LUTY 2014


GRAŻYNA ZARZECKA urodziła się 17 września 1954 r w Wodzisławiu Śląskim. Krakowską Akademię Sztuk Pięknych ukończyła w 1981 r. Dyplom w pracowni prof. Jana Szancenbacha. Dwukrotnie otrzymała stypendium twórcze Ministra Kultury i Sztuki oraz również dwukrotnie Nagrodę Prezydenta Miasta Rybnika w dziedzinie kultury. W swoim dorobku ma przeszło 60 wystaw indywidualnych m.in.: Pałac Sztuki – Kraków, Galeria Kocioł Artystyczny – Kraków, Galeria Polskiego Radia ”Na żywo” – Katowice (trzykrotnie), Galeria ”Pod pocztową trąbką” – Gorzów Wlkp., Galeria Kancelarii Adwokackich -Zakopane, Galeria ”Mlejn” – Ostrawa, wielokrotne w Katowicach, Rybniku, Wodzisławiu. Kilkadziesiąt wystaw zbiorowych m. in.: Ostrawa, Bonn, Kolonia, Bruksela. Obecnie jest Przewodniczącą ZPAP O. Rybnicko-Raciborski. Jest członkiem Stowarzyszenia Artystyczna Kreacja Wspólnej Europy. Prace w zbiorach prywatnych i muzealnych w kraju i za granicą.

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

  "POMIĘDZY”

Żeby pozostać wiernym własnym przeczuciom, lękom i nadziejom, żeby sprostać im artystycznie a zarazem wszelką „artystyczność” zawiesić na kołku (sama przyjdzie jeśli zechce i jak będzie trzeba) potrzebne jest „wiem”. Potrzebne jest „umiem”. Ale jeszcze bardziej potrzebny jest bunt. Niezgoda na siebie w ramkach wyuczonych sposobów.
GRAŻYNA ZARZECKA dobywa swoje malarskie znaki z arcyosobistych rozstrzygnięć i doświadczeń. Wsłuchuje się w piękne i okrutne pejzaże i uliczne bajki. Wpatruje w okienne podteksty i „dziwną własność braku” (gdy zabraknie kogoś lub czegoś).
Więc wszystko tutaj rozgrywa się pomiędzy. Wypielęgnowany szczegół, wyrazisty kontur, a obok jakby porzucony wątek, niedokończony zarys, zamglony powidok. Niedopowiedzenia. Zarzecka nigdy jednak sentymentalnie nie „upoetycznia” obrazu. Cały czas czujemy napięcie tej metafory, jakąś wewnętrzną pewność i konieczność w tasowaniu „poprawnej” kolejności: rozwiązań, czasów, skojarzeń.
Zaiste niezwykłe, bardzo dziwne i bardzo piękne połączenie czułości i… szorstkości. Bo tak właśnie, subtelnie, a przecież hardo traktuje malarka kontur, kolor, plamę i linię w swoich obrazach. Więc śni się ta inna bajka, trochę miłoszowa, trochę wojaczkowa, najsilniej z pewnością Zarzecka…Wybrzmiewa smutno, ale nigdy łzawo. Podnosi głos żeby natychmiast go ściszyć. Bo już nic więcej…. Już wszystko.

Maciej Szczawiński