25. prof. STANISŁAW BAJ - MALARSTWO - luty 2011

prof. STANISŁAW BAJ Urodził się we wsi Dołhobrody nad Bugiem na Podlasiu. W latach 1972 - 1978 studiował malarstwo w Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie. Jest profesorem tej uczelni na Wydziale Malarstwa.
Janusz Jaremowicz Malarz mistycznej wierności Motto : ... wśród zamętu tego świata Stanisław Baj stanowi punkt niezmiennie pewny i jasny...
Marcin Czerwiński Twórczość Stanisława Baja można przypisać do dwóch rodzajów dzieł: do portretów i do pejzaży. Ale szczególnie ważne miejsce przypada znakomitym portretom, które składają się na pewien świat, fenomen o wielkim ładunku moralnym. Pozwolę sobie wyjaśnić, co mam na myśli nieco niekonwencjonalną drogą. Jest taki film „Cinema Paradiso", którym Giuseppe Tornatore wszedł w łaski szerokiej publiczności. Oprócz licznych czarów zasadniczą sprawą w filmie jest swego rodzaju teoria kariery. Model, który tworzy Tornatore nie stosuje się do przypadków uprzywilejowanych, kiedy istniejące już dynastie uczonych czy artystów stwarzają młodym szczególne warunki startu. Model ten poza takimi przypadkami jest stosowany w tak szerokim zakresie, że można go uznać za niemal uniwersalny. Tornatore mówi, że pierwszym krokiem kariery jest „ruszyć w świat", zrywając więzy ze swojskością lat młodzieńczych. Ten ruch nie może nie być okrutny wobec tych, których się zostawia. Kariera oznacza zawsze krzywdę. Sens szczególnie mocny nabiera to, gdy chodzi o jakiś zapyziały zaścianek, który zdolnemu jako najwyższą szansę ofiarowuje, że będzie policjantem i poślubi szwaczkę. Tu ucieczka jest najwyższym imperatywem. Czy będzie to start z zaścianka czy z korzystniejszej pozycji odkrywamy jednak za karierą podobne okoliczności. Przypadkowe spotkanie kumpla z podwórka budzi panikę, po trosze snobistyczną, ale przede wszystkim spowodowaną tym, że nie ma co z tym fantem zrobić. Kumpel jest już z innej opery. Poważniejszą sprawą jest, że ta sama niewygoda towarzyszy wizytom u rodziców. „Starzy nic nie rozumieją'1. Może, gdyby te spotkania nie były tak pośpieszne i zdawkowe, bohater kariery dostrzegłby, że ludzie cechują się większym poczuciem godności i większą życzliwością, niż mógł się spodziewać. Kumpel zapewne poczuje się co najwyżej upokorzony, niech to jednak nie myli. Nie jedno serce zakrwawi. Przypadek Baja zaprzecza tej mechanice kariery i właśnie przez tą swoją wyjątkowość ustanawia odrębne uniwersum wartości. Oczywiście, Baj także „ruszył w świat", pracuje przecież w Warszawie, którą wybrał. Nikt jednak, kto bywał na przykład na jego wystawach, nie mógł nie dostrzec tego archipelagu portretów, w którym wyłącznymi tematami są sąsiedzi z zaścianka jego młodości. Tematem o wyróżnionej pozycji jest zaś wielokrotnie powtarzany wizerunek wieśniaczej matki o mądrej twarzy. Baj nie wspomina tych osób, on po prostu z nimi jest. Kariera Baja nie kosztowała ani jednej łzy. Ktoś może powiedzieć, że mówiąc o przypadku Baja, opowiadam rzeczy, które względem samych dzieł są zewnętrzne, że biografią chcę zastąpić rozmowę o sztuce. Ależ właśnie ta biografia jest wpisana w owe dzieła, to jest to, co oglądamy, a jeśli ktoś tego nie dostrzega, to jest jego sprawa. Oglądając portrety i czytając ich tytuły: "Moja matka", moi bliscy „Adam", „Stasio", zdajemy sobie sprawę, że będąc świetnymi wizerunkami jednostek, składają się one na zbiorowe wyobrażenie środowiska o wyrazistej wspólnocie. Są to typowi ludzie wsi. Można zaryzykować metaforyczne określenie: stoimy tu wobec wizerunku jednego, pojedynczego przedmiotu podobnego do rozłożystego drzewa, którego Baj jest częścią, które z Bajem dzieli tożsamość. Metafora ta jest użyteczna jeszcze na inny sposób. Wyobrażone drzewo daje życie w sensie podstawowym, pierwiastkowym, kiedy to części - gałęzie - są ze swej istoty równe sobie. Baj nie interesuje się różnicami, jakie między ludzi wprowadza struktura społeczna, godności, funkcje. Ten, kogo maluje, to właśnie Adam, a nie prezentujący się „pod krawatem" wójt Franciszek. Można powiedzieć, że Baja nie obchodzą cechy akcydentalne, przypadłości - on maluje esencje. W portretowej części twórczości Baja dominuje „swojszczyzna". Jest to tak sugestywne, że nieodparcie nasuwa się pytanie o przyczynę. Swoje, znane, ciepłe - pierwsze skojarzenia zmierzają do przypisania artyście uczuciowego wygodnictwa, zanurzenia w nawykach. Nie ma przecież w tym dumy, chełpliwości - »jacy to my świetni". Protagoniści tej opowieści ukazani są od strony tego, co w nich proste i zasadnicze. Artysta konsekwentnie unika okazji do honorów, wywyższeń, epoletów. A jednak rzeczy mają się z goła odmiennie. Należy koniecznie przypomnieć, że dla artysty ta zwykłość nie jest zwykłością przeżywaną. Można by o nim powiedzieć, że jest człowiekiem światowym, gdyby tego nie wzbraniała jego osobista skromność. Nie żyje on życiem, o którym opowiada, nie jest faktycznie, fizycznie jego częścią. On do tej swojej wsi dojeżdża z miasta, w którym jest profesorem Akademii Sztuk Pięknych. Tożsamość Baja ze światem przez niego wyobrażonym jest w możliwej mierze realna, ale ważniejsza jest raczej jej natura symboliczna. Nie decydują tu nawyki, nie ma tak prostej oczywistości. Jest przeciwnie - Baj dokonuje wszechstronnie świadomego wyboru. Czym więc jest tu „swojszczyzna", która okazuje się trudną opcją, która wymaga wciąż ponawianych wysiłków ? Baj należy do tych, którzy pojęli rolę dochowywania wierności swoim bliskim - danym nam przez los i akceptowanym. Wierność oznacza „być z" bez żadnych dodatkowych korzyści. Otóż wierność, czysta wierność, nadaje tym, do których się odnosi, osobliwą przezroczystość. Otwiera się tu jakieś okno na głębszą rzeczywistość, w której dobro i zło, spokój i groza mają przysługujące im znaczenie. Trzeba jednak na to być przygotowanym. Baj jest przygotowany. Odczytuje epifanię małej wspólnoty. Czytelnik mógł już zapomnieć, że wyróżniłem w tej twórczości jeszcze drugi rodzaj dzieł — pejzaże. Szczególne dla niej znaczenie mają „pejzaże wodne". Portrety są malowane z modela przy wsparciu pamięci, „pejzaże wodne" są w o wiele większym stopniu dziełami swobodnej kreacji, są „wymyślone". Rodzinne strony artysty - wschodni skraj Podlasia - jest najwyżej łagodnie pagórkowaty, a jedyna godna uwagi masa wodna to rzeka Bug. Nie ma tu jezior otoczonych znacznymi wyniosłościami, jakie upodobał sobie artysta. Tak uporczywe preferencje zapraszają do spekulacji. Jakie jest ich miejsce w artystycznej opowieści Baja, jak się to ma do sagi portretowej ? A może jest to kawałek zupełnie innej bajki ? Myślę jednak, że istnieje tu związek z sagą portretową, chociaż brakuje jakichkolwiek nawiązań tematycznych. Myślę, że w całości Bajowego planu pejzaże podkreślać mają pierwiastek cudowności, wnosić tchnienie sacrum. Jezioro zamknięte wśród gór jest obiektem paradoksalnym, niemal nadrealistycznym: woda jest wszakże cieczą, jezioro jest jej postacią uwięzioną. Jednak tej osobliwości nie wystarczyłoby, aby oddać ideę artysty. Nie będę udawał, że wiem, jak się osiąga taki efekt. Mówiłem sobie mianowicie, że pociągany jakąś siłą, chciałbym w tej wodzie przyjąć chrzest, a po jej tafli przejść, jak to czynił Jezus. Nasz artysta nie malował wyłącznie swojskich portretów i jezior w pułapce gór. Wybrałem te kompleksy dzieł nie dlatego, że układają się w naturalny sposób w spokrewnione gromady, ale dlatego, że stanowią spójny malarski dyskurs, który -jestem o tym przekonany -jest tytułem do chwały tego niepospolitego malarza i człowieka.